Bananowe pancakes z jagodami

W parku Oliwskim w ramach festiwalu „Parkowanie” przeprowadziłyśmy podwieczorkowe, wegańskie warsztaty. Uczestnikom bardzo przypadł do gustu przepis na bananowe placuszki z jagodami. Jest bardzo prosty, jeśli nie macie jagód, to można zamienić je na truskawki, rabarbar pokrojony w kosteczkę albo inne sezonowe owoce.

Składniki – porcja śniadaniowa dla 2 osób:

3 dojrzałe banany

ok. 3/4 szklanki mąki

1/2 szklanki mleka roślinnego

garść jagód

olej do smażenia

Banany rozgnieć widelcem albo zmiel blenderem, wymieszaj je z mąką i mlekiem. Mąkę dodawaj stopniowo, żeby nie powstały grudki. Ciasto ma mieć dość gęstą konsystencję (bardziej niż gęsta śmietana). Dodaj jagody do ciasta i wymieszaj delikatnie. Rozgrzej łyżkę oleju na patelni, kładź ok. 2 łyżek ciasta na placek, nie rozprowadzaj go na płasko, tak aby placek był gruby na co najmniej 1 cm. Smaż równomiernie z obu stron. Jeden placek smaży się ok 1,5 minuty  z każdej strony. Podawaj z sosem owocowym, np. z karmelizowanymi morelami na brązowym cukrze albo z syropem klonowym.

 

Sfogliatelle z Neapolu

Przyznam się –  zgrzeszyłam! Podczas zwiedzania Neapolu, wśród kilogramów pizzy i makaronu udało i się spożyć coś słodkiego. Sfogliatelle nie są bynajmniej wegańskie. Przypominają muszle wypełnione kremem, a ich nazwa odnosi się do warstw, z których są zrobione. W Neapolu mówią, że są neapolitańskie, ale oryginalnie pochodzą z Salerno, miasta położonego 60 km na południe.

My odwiedziliśmy najbardziej znaną cukiernię, gdzie produkuje się sfogliatelle. Znajduje się bardzo blisko Piazza Garibaldi, niedaleko głównego dworca. By zostać obsłużonym, był to nie lada wyczyn. Najpierw trzeba pokonać wielki tłum, by dostać się do kasy. Potem trzeba dogadać się z kasjerem i po włosku wytłumaczyć, co chcemy. Następnie dostaje się numerek (jak na polskiej poczcie) i trzeba czekać (ok. 10 minut) na swoje zamówienie. Potem znowu – musimy wytłumaczyć ekspedientowi, co zamówiliśmy. Jednak warto jest czekać!!

Cukiernia, gdzie kupuje się sfogliatelle

Cukiernia przy Piazza Garibaldi, gdzie kupuje się sfogliatelle

Olbrzymia kolejka do kasy

Olbrzymia kolejka do kasy

Sfogliatella w całej swojej okazałości

Sfogliatella w całej swojej okazałości

Kiszony kalafior z burakami z akcentem bliskowschodnim

Ukiszone kalafiory z buraczkamiMam bardzo małe doświadczenie  w kwestii kiszenie warzyw, dlatego nie będę udawać eksperta. Kiedy chcę ukisić ogórki, to dzwonię do mamy i pytam o dokładne proporcje… Dlatego kiszenie to na razie dla mnie pociągająca, choć nieodkryta planeta. Na trop kiszonych kalafiorów wpadłam, mieszkając w Turcji. Na targu można było kupić wszystko, co potrafisz sobie wyobrazić, ale w wersji kiszonej.  Główki czosnku, całe cytryny, liście winogron potrzebne do zrobienia dolmy, papryki, marchewki, a nawet jabłka. Sprzedawcy często dawali takie małe kiszone zestawy do balik ekmek – bułki z rybą, którą swieżo przygotowują na ulicy. Czytaj dalej

Najprostsza zupa dyniowa

DSC_0245

Powoli kończą się jesienne zbiory – dynia, szpinak, szczaw, jarmuż. Na zimę pozostaną warzywa korzenne, jak seler, marchew czy buraki. Teraz jest ostatnia chwila, by upichcić coś z dyni!
Jeśli sobie dobrze przypominam, dynia stała się popularna kilka lat temu – tak samo jak hitem jest teraz jarmuż. Nigdy nie byłam zbytnio do niej przekonana. To zmieniło się, gdy zamieszkałam w Stambule, a za współlokatorkę miałam Norę – Austriaczkę. Koło naszego domu, w starej ormiańsko-greckiej dzielnicy Balat, co środę odbywał się targ owocowo-warzywny. W Turcji ceny na targu są o połowę niższe niż w sklepach, więc tam zaopatrzaliśmy się w owoce i warzywa na cały tydzień. Nora oprócz czerwonej kapusty, którą dusiła w winie, często przynosiła też dynię. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, co z nią zrobić, bo w naszym skromnym domu nie było piekarnika. Podejrzałam kiedyś, co robi w naszej malutkiej kuchni.  Nora pochodziła z małej miejscowosci w austriackich górach i często nam przyrządzała proste, sycące dania. Zupa z dyni to był taki austriacki klasyk. Jeśli chcecie, to uchylę rąbka tajemnicy….

Czytaj dalej

Nasi goreng, czyli smażony indonezyjski ryż

4178018135_5f5ced0fcd_b

Na ostatnim Spóźnionym Śniadaniu w Lofcie robiłam pokaz kulinarny. Wróciłam niedawno z Indonezji, więc mój wybór padł na bardzo prostą potrawę, o wdzięcznej nazwie nasi goreng. Danie to można kupić w każdej ulicznej budzie. Na Twoich oczach sprzedawca smaży wszystkie składniki, po czym wręcza Ci  pełen talerz, pachnący korzennymi przyprawami. Nasi znaczy ryż, goreng – smażony. Zawsze je zamawiałam, bo była to jedyna nazwa, którą potrafiłam zapamiętać 🙂 Czytaj dalej

Pesto z nerkowców i zielonych warzyw

pesto

Sierpień to wiały miesiąc. Oprócz tego, że cały czas jest ciepło, to na targu można kupić za grosze piękne słodkie i soczyste warzywa. Z zielonych króluje oczywiście cukinia i  brokuły, ale nie wolno też zapominać o kalafiorze!
Nadszedł wiec czas na zielone pesto –  z brokuła, pietruszki, bazylii, cukinii i nerkowców. Jako, że robiłam to super danie w zeszłym tygodniu w ramach jarmarkowych obiadów, to teraz podaję przepis. Powstał na spontanie, a hasłem przewodnim był kolor zielony.
Potrzebne jest to, co na zdjęciu powyżej: szklanka nerkowców, bazylia, pęczek pietruszki, brokuły, cukinia, no i oczywiście oliwa, czosnek, cytryna i sól. Nerkowce zastępują często nadużywaną przez gotujących śmietanę – w tej wersji danie jest delikatne, nie tak ciężki jak z nabiałem. Czytaj dalej

Ogórkowy time

ogorki5

W sierpniu następuje specjalny moment – czas kiszenia ogórków. Teraz to tylko kawałek letniego popołudnia, pomyślcie o tym, kiedy będziecie patrzyli na swoje słoiczki na półce w zimowe popołudnie… Jeśli ich teraz nie zrobicie, to po lecie pozostanie Wam kupno ogóreczków od Lutkiewicza czy pana Jurka z hali…
Doskonały smak domowe kiszone ogórki  zawdzięczają idealnym proporcjom czosnku, chrzanu i kopru. Bo jeśli będzie za dużo kopru – będą gorzkie. Za dużo chrzanu – za ostre. Ale przede wszystkim pierwsza reguła w kiszeniu to, że nie mogą być przesolone! Czytaj dalej

Świeże soki wiosenne

sok imbir

Przez przypadek znalazłam się dziś na targu, kupiłam co nieco, między innymi świeży szpinak i postanowiłam zrobić sok. Nie byle jaki. Zwykle wyciskane soki opiera się na marchewce, jabłkach, czasem selerze. Ja jestem zwolenniczką buraka. Wyciskany – przepyszny! Zanim zaczęłam używać sokowirówki nie byłam pro-burakowa, bo kojarzył mi się tylko z kiszonym, ale teraz – jak najbardziej.
Skład soków wyglądał tak: marchewka-jabłko-seler-burak-szpinak. Okazał się całkiem slodki, szpinak nie zdominował smaku.  Druga wersja, którą zrobiłam to marchewka-jabłko-seler-burak-imbir. Słodki, z dominującą ożywczą nutą imbiru.

Czytaj dalej

Pesto z dzikich roślin jadalnych

 

dzikie rosliny

Na wiosnę nadchodzi czas na poszukiwanie dzikich roślin, które przydadzą nam się w kuchni! Pokażę Wam, jak zrobić pesto z roślin, które rosną prawie na każdej łące.
Nie jestem wielkim ekspertem w tej dziedzinie, ale odbyłam warsztaty z dzikiej kuchni, trochę też nauczyli mnie ludzie z Rainbow, no i mam książkę Łukasza Łuczaja –„Dzika kuchnia” – polecam!!

Czytaj dalej

Pasztet z selera

pasztet z selera

Drugi nadchodzi pasztet z selera. Przepis powstał z niewegańskiego przepisu, gdzie były jajka. Żeby skleić go trochę, dałam za to kaszy jaglanej, mąki kukurydzianej i garść zmielonego siemienia. Dodałam też cebulę i dużo przypraw. Efekt bardzo mnie zaskoczył. Czytaj dalej